Dzień ziemi – gdzie kończy się złoże, a zaczyna odpowiedzialność.


Obchodzony 22 kwietnia Dzień Ziemi jest międzynarodowym świętem, w którym uwagę poświęca się kwestiom związanym z planetą, na której żyjemy. Jedną taką kwestię, drogi czytelniku, chciałbym Tobie przybliżyć.


Zacznijmy od prostego ćwiczenia – wskaż w miejscu, w którym teraz się znajdujesz, jeden przedmiot, przy którego wytwarzaniu nie użyto surowców wymagających wydobycia. Jest to nadzwyczaj trudne zadanie w dzisiejszych czasach, patrząc, jaką ilością technologii jesteśmy otoczeni. W środku urządzenia, na którym czytasz ten fragment bloga, znajduje się najpewniej złoto, srebro, miedź, lit, kobalt, krzem, żelazo, glin, gal, arsen, polimery ropopochodne i zapewne, jakby chwilę pomyśleć, znalazłoby się kilka więcej. Pochodzą one z różnych zakątków świata, z różnych głębokości pod powierzchnią Ziemi i, geologicznie, mają zwykle dość skomplikowaną genezę.


Wydobywanie surowców mineralnych towarzyszy nam, jako Homo sapiens, od bardzo dawna. Już pierwsi ludzie używali odpowiedniego kształtu kamieni lub kamieni, które mogli obrobić wedle swoich potrzeb. W miarę rozwoju nowoczesnej cywilizacji zapotrzebowanie na surowce rosło w tempie geometrycznym, zarówno jeśli chodzi o ich ilość, jak i rodzaj. Pojawiła się pewna trudność z ich pozyskiwaniem – złoża, które znajdowały się na powierzchni Ziemi, zostały wyczerpane i w celu zaspokojenia potrzeb sięgano po nie coraz głębiej.


Dzisiaj już nikogo nie dziwią kopalnie sięgające 1000 m pod powierzchnią terenu. Wraz z rozwojem technik wydobycia możemy przezwyciężać główne trudności, takie jak ciepło czy napływająca woda. Dzisiaj jesteśmy w stanie zamrozić cały górotwór, aby odciąć dopływ wody w celu sięgnięcia po to, co jest nam potrzebne.


Nikogo nie zdziwię pewnie, pisząc, że surowce kiedyś nam się skończą, a przynajmniej skończą się te, które będziemy w stanie dostać. Definicja złoża jest wymyślona przez człowieka – nie ma w naturze czegoś takiego jak złoże. Głównym kryterium określającym złoże jest kryterium ekonomiczne – w skrócie: czy opłaca się nam to wydobywać. Od lat można obserwować zjawisko, gdzie powraca się do lub rozszerza granice złóż ze względu na to, że mniej dostępne miejsca, wymagające większych nakładów finansowych w celu ich przemysłowego udostępnienia, stają się – ze względu na rosnące ceny surowca – rentowne.


Czy oznacza to, że kiedyś zabraknie nam surowców mineralnych? Zdecydowanie tak. Co gorsze, już zaczyna brakować. Świat znajduje się w poważnym kryzysie, jeśli chodzi o dostępność piasku. Można powiedzieć, że Sahara oraz inne pustynie będą nam w stanie dostarczyć ogromne ilości tego surowca. Jednakże cóż z tego, jeśli nie nadawałby się on do tak prostych rzeczy, jak na przykład sporządzenie betonu. Dobry piasek jest obecnie bardzo cenny, przez co obserwuje się już powstawanie zorganizowanych grup przestępczych zajmujących się rabowaniem złóż piasku.


Czy powinniśmy się martwić? W mojej opinii – tak, ale bardziej zająć się odpowiedzialnym gospodarowaniem surowcami. Pomysł gospodarki obiegu zamkniętego, o ile z założenia dość kosztowny, wydaje się bardzo dobrym pomysłem. Większość produktów w obecnych czasach jesteśmy w stanie przetwarzać, oczyszczać i oddzielać z nich pożądane pierwiastki i substancje. W porównaniu do czerpania ich z nowych złóż, których jest ograniczona ilość, wydaje się to bardzo pożądanym zjawiskiem. Zatem, drogi czytelniku, zanim wyrzucisz już po latach wysłużone urządzenie, które w dniu dzisiejszym posłużyło Ci do odczytania tego tekstu, zastanów się, gdzie ono wyląduje i czy nie warto włożyć trochę wysiłku w oddanie go w odpowiednie miejsce.


Surowce mineralne to błogosławieństwo naszej planety i zawdzięczamy je bardzo burzliwej przeszłości geologicznej naszej planety. Pierwiastki takie jak żelazo czy nikiel bez odpowiednich wydarzeń miliardy lat temu byłyby dużo trudniej dostępne. Poprzez ruchy kontynentów odsłoniły się dna dawnych mórz i oceanów, pod powierzchnią których ukrywały się cenne surowce. Dzięki żyjącym niegdyś organizmom oraz procesom termicznym, którym te organizmy w formie skamieniałości zostały poddane, zawdzięczamy dzisiejsze złoża ropy, gazu, azotu i helu. Niektóre z tych procesów trwają nadal, jednakże ich tempo jest dużo wolniejsze niż zużycie, a niektóre procesy – ze względu na zmiany w litosferze i atmosferze – prawdopodobnie nie wystąpią przez długie miliony lat.


Geologicznym uwarunkowaniom zawdzięczamy także żyzne gleby oraz możliwość hodowli roślin i zwierząt, które dają nam pożywienie. Dbanie o dobry stan gleb jest naszym obowiązkiem.


Zestawiając akapit o glebach z akapitami o surowcach, nasuwa się pytanie: na ile kopalnie niszczą gleby i szerzej – środowisko? Kopalnie same w sobie należą, obok ciężkich zakładów przemysłowych przetwarzających owoce ich pracy, do jednych z najbardziej zanieczyszczających wodę, glebę i powietrze inwestycji. Czy to kopalnia odkrywkowa, czy podziemna, czy wykorzystująca systemy ISL (in situ leaching – wypłukiwanie z pod ziemi), czy – już niedługo – prawdopodobnie będziemy mogli mówić o jakimś rodzaju kopalni oceanicznych, bardzo negatywnie wpływa na środowisko. Po zakończeniu działalności kopalni, pomimo rekultywacji, nie jest możliwe przywrócenie oryginalnego stanu.


Poza zanieczyszczeniami kopalnie także powodują osuszanie przyległych terenów. W wielu przypadkach surowce, po które chcemy sięgnąć, leżą pod zwierciadłem wód podziemnych. Trzeba w przypadku chęci wydobycia tegoż surowca pozbyć się tej wody, a robi się to pompami, które odpompowują wodę z wyrobiska i odprowadzają gdzieś indziej – albo dalej pod ziemię, albo do cieków i zbiorników powierzchniowych. Wokół kopalni tworzy się lej depresji – zwierciadło wód podziemnych ulega znacznemu zakrzywieniu i w gospodarstwach obok woda w studniach może obniżyć swój poziom lub zniknąć całkowicie, lasy rosnące obok mogą wyschnąć.


Czy zatem kopalnie są złe? Definitywnie nie – bez kopalni nie byłoby na przykład paneli słonecznych, turbin wiatrowych, paliwa atomowego i wielu innych rzeczy, które, pomimo tego, że ich komponenty pochodzą z wydobycia, pozwalają zmniejszyć skalę wydobycia innych surowców. W kwestii wydobycia żadne rozwiązanie radykalne nie jest dobre. Wyżej wspomniane inne surowce to głównie paliwa kopalne, których spalanie generuje duże ilości dwutlenku węgla. Słowo „generuje” nie oddaje w rzeczywistości istoty problemu. Węgiel, który dzisiaj kopiemy, powstał z roślin, które żyły miliony lat temu – wzrastając w tych odległych czasach, używały dwutlenku węgla jako budulca, wyłapując go z atmosfery i wbudowując we własną strukturę. Spalając te szczątki roślinne, uwalniamy niegdyś przechwycony dwutlenek węgla z powrotem do atmosfery.


Procesy zmian klimatycznych nie są na Ziemi niczym nowym – następowały przed pojawieniem się człowieka i będą następowały po naszym wymarciu. Ziemia obecnie, patrząc na całość historii złożonego życia, znajduje się nadal w okresie zwanym „coolhouse”. Temperatury i stężenie gazów cieplarnianych w przeszłości było dużo większe. Nie oznacza to natomiast, że obecne procesy powinny nas nie obchodzić – wręcz przeciwnie. W tragedii dzisiejszych zmian klimatycznych nie jest istotne porównanie stężenia gazów cieplarnianych czy temperatury z tą sprzed milionów lat. Istotne jest natomiast tempo wzrostu tych parametrów, które na ten moment jest rekordowe w historii złożonego życia ziemskiego. Oznacza to, że bardzo duża część gatunków nie będzie w stanie się do tych zmian dostosować. Zmiany klimatyczne są nieuniknione – natomiast tempo, w jakim one zachodzą, jest alarmujące.

Całości sprawy naszej planety nie poruszy nigdy żadna, choćby największa, konferencja, ale mam nadzieję, że udało mi się choć trochę przybliżyć ten dużo mniej medialny aspekt związany z Dniem Ziemi.

Autor tekstu: Maciej Mikołajczyk

Niniejszy artykuł jest chroniony prawami autorskimi, chcesz się na niego powołać? 

Nie ma problemu, pamiętaj o podaniu źródła: www.areteaudit.pl


Przejdź do treści