Korporacyjna ekologia a ochrona przyrody: o tym, że kolumna drzew nie stanowi lasu
Współczesne przedsiębiorstwa z dumą prezentują swoje ekologiczne inicjatywy: sadzenie lasów, miejskie pasieki na dachach budynków, kolorowe łąki kwietne na terenach firm. To z pewnością pozytywny trend. Sam fakt, iż przedsiębiorstwa angażują się w tego typu inicjatywy, pokazuje, że sprawy środowiskowe nie pozostają obojętne ich klientom, a działania proekologiczne przynoszą wymierną korzyść w postaci lepszego wizerunku. Cieszy również, że ochrona bioróżnorodności przestała być wyłączną domeną aktywistów i szczególnie zaangażowanych jednostek, które w chaosie codzienności potrafią jeszcze znaleźć przestrzeń na refleksję nad swoim wpływem na stan planety. Dziś bioróżnorodność jest tematem ważnym dla wielu organizacji, co samo w sobie stanowi przełom. Pytaniem pozostaje czy te działania są skuteczne i czy faktycznie służą przyrodzie.
Korporacyjna moda na pasieki doczekała się już własnego określenia – beewashing. Umieszczanie uli w środowisku miejskim może wyrządzić przyrodzie więcej szkody niż pożytku. Pszczoły miodne, wprowadzone w dużych ilościach na ograniczoną przestrzeń, stają się bezlitosną konkurencją dla rodzimych zapylaczy, gdy w walce o te same źródła nektaru przegrywają dzikie gatunki. Szczególnie wtedy, gdy firmy stawiające ule wśród kamienic i biurowców nie troszczą się o odpowiednie pożywienie dla swoich podopiecznych.
Jednak nawet pozornie proste rozwiązanie, jakim są łąki kwietne, kryje w sobie pułapki ekologiczne. Przede wszystkim, zagrożenie stanowi wprowadzanie gatunków obcych, a niekiedy też inwazyjnych. Gotowe mieszanki nasion mogą zawierać rośliny, które zdominują lokalne ekosystemy. Co więcej, warto zauważyć, że różne grupy owadów preferują różne gatunki roślin. Siejąc łąki bez uwzględnienia atrakcyjności poszczególnych roślin dla konkretnych gatunków owadów, źle dobrane składy mogą faworyzować tylko określone grupy zapylaczy kosztem innych. W konsekwencji zamiast wspierać prawdziwą różnorodność mogą ją ograniczać.
Zdaje się, że sadzenie drzew cieszy się powszechnie dobrą opinią. Rzadko słyszymy głosy kwestionujące takie inicjatywy. A może powinniśmy być bardziej krytyczni? Lasy to złożone ekosystemy charakteryzujące się dynamicznymi procesami. Ekosystem leśny stanowi skomplikowaną sieć żywych organizmów oraz ich nieożywionego środowiska, które wzajemnie na siebie oddziałują. Każdy pojedynczy element ma swoją rolę i stanowi nierozłączną część tej sieci wzajemnych zależności.
Korporacyjne komunikaty o sadzeniu lasów często przypominają puste hasła reklamowe. „W 2024 roku posadziliśmy 2000 drzew” brzmi imponująco, ale nic nie mówi o rzeczywistym wpływie na środowisko. Kluczowe pytania pozostają bez odpowiedzi: Jakie gatunki? W jakim miejscu? Czy zastąpiły istniejący ekosystem? Ile procent się przyjęło? Czy teren jest chroniony przed przyszłą wycinką? Możliwe, że zamiast lasu powstała plantacja drzew. Kolumny drzew posadzone obok siebie nie czynią bowiem lasu. Prawdziwy ekosystem leśny potrzebuje różnorodności gatunków i czasu, żeby się w pełni rozwinąć. Ponadto, sadzenie na nieodpowiednich terenach może niszczyć inne cenne ekosystemy i przynieść negatywny efekt dla przyrody. Kolejnym problemem jest przeżywalność drzew: liczba posadzonych sadzonek nie świadczy o sukcesie akcji sadzenia drzew.
Szczególnie niepokojące jest traktowanie sadzenia drzew jako formy kompensacji za emisje dwutlenku węgla i używania tego jako wymówki do kontynuowania emisyjnej działalności. Na szczęście powstają inicjatywy sensownego, z perspektywy poszanowania ekosystemów i bioróżnorodności, zalesiania. Przykładem może być Fundacja Las na Zawsze. Poza tworzeniem nowych lasów, które sadzone są „tak, by miały jak największe szanse rozwinąć się w zdrowe, zrównoważone i bioróżnorodne ekosystemy”, obejmuje ochroną również dojrzałe, już ukształtowane lasy (źródło). Szczególnie ta druga gałąź działalności Fundacji może zwrócić naszą uwagę na to, co korporacyjne akcje proekologiczne zdają się omijać, a jest nią ochrona przyrody.
To kieruje nas ku fundamentalnemu pytaniu o priorytety. Czy należy skupiać się na sadzeniu nowych drzew, czy może skuteczniej chronić to, co już istnieje? Zachowanie dojrzałego ekosystemu, który budował się przez dziesięciolecia, często przynosi więcej korzyści niż sadzenie sadzonek na wątpliwym terenie. Nie oznacza to oczywiście, że należy rezygnować z zalesiania. Oznacza przemyślane podejście, w którym spektakularne sadzenie nowych drzew nie odciąga uwagi od ochrony istniejących siedlisk, które powinny być traktowane priorytetowo.
Kluczowe jest, żeby akcje proekologiczne były przemyślane, a nie tylko ładnie wyglądały w raportach ESG. Najbardziej wartościowe środowiskowo są nie symboliczne gesty, lecz systemowe ograniczenie własnego destrukcyjnego wpływu na planetę. Przejście na odnawialne źródła energii, eliminacja jednorazowych plastików, projektowanie produktów zgodnie z zasadami gospodarki cyrkulacyjnej, optymalizacja procesów. Te działania ograniczają negatywny wpływ na środowisko, ale często leżą również w interesie przedsiębiorstwa, w bliższej lub dalszej perspektywie. Prawdziwa ochrona przyrody to przede wszystkim i w pierwszej kolejności zaprzestanie jej niszczenia.
Autorka: Aleksandra Schmid
Niniejszy artykuł jest chroniony prawami autorskimi, chcesz się na niego powołać?
Nie ma problemu, pamiętaj o podaniu źródła: www.areteaudit.pl
